Każdy ma prawo do wyrażania swych poglądów, bo to jest przecież dobrodziejstwo demokracji! Ale niedopuszczalne jest manipulowanie faktami w celu zdyskredytowania oponenta. Od „Shreka1953” mogłem spodziewać się konstruktywnej polemiki. Tymczasem skoncentrował się on na przekręceniu sensu mojego tekstu.
////////////////////////////
„Shrek1953” pisze (tekst oryginalny) na blogu Mateusza Bartla (09/06/2011 o 01:08)
Panie Krzysztofie!
Jak powiadają „uderz w stół…” takich trenerów „malkontentów” jest wielu a ten O Którym Wszyscy Wiemy z pewnością im przewodzi. jego problemy emocjonalne i to, ze jest niedoceniany i niszczony to wszystko jego problemy, które nie wiedzieć czemu maja się stać problemami polskich szachów. jakimś dziwnym trafem jak atakował naprawdę bezpodstawnie i osobiście i osobowo dyrektora Akademii to była to „rzeczowa i merytoryczna krytyka” podobnie jak i i taka zapewne jest krytyka polskich trenerów. Wynika z tego ,że juniorskie sukcesy zawdzięczamy tylko wyjątkowej odporności młodych ludzi na nauki . wystarczy zatem rozwiązać Akademię a trenerów- szkodników dać na trawkę zielona boć czas jest ku temu sprzyjający…
Ów trener -malkontent doszedł nawet do tego, że Dworecki to w sumie człowiek jakiejś minionej epoki, który nie wie co jest grane. Bo Małachow i wielu innych go nie czytało a są arcymistrzami i to nawet dobrymi. Dobry argument, chociaż zapytałbym ilu z tych lub innych arcymistrzów czytało książki Tego O Którym Wiemy i jak to ma się do ich klasy szachowej?
//////////////////////////////
Przypominam co napisałem:
Zalecam zapoznanie się z ciekawym wywiadem arcymistrza Małachowa Polemiki
Mnie najbardziej zaciekawiło stwierdzenie arcymistrza, że nigdy nie korzystał z podręczników Marka Dworeckiego, i mimo tego został silnym graczem. Dla mnie to nic nowego. W trakcie turniejów w Dortmundzie rozmawiałem z wieloma arcymistrzami z Rosji na temat szkolenia z książek Dworeckiego, którzy mieli podobne zdanie.
W tej chwili inaczej pracuje się nad szachami i najważniejszym poletkiem treningowym są otwarcia, aby w tej wczesnej fazie partii walczyć o uzyskanie przewagi. Tymczasem w Polsce jest inaczej. W czasie mojego uczestnictwa na trzech Akademiach Młodzieżowych Polskiego Związku Szachowego książki Dworeckiego były polecane przez trenerów jako pierwszoplanowa literatura. Natomiast znaczenie debiutów przesuwano na dalszy plan. Te skutki szkolenia widać wyraźnie w partiach naszej czołówki, gdyż repertuar debiutowy polskich arcymistrzów jest bardzo skromny i to nie wystarcza do rywalizacji z czołówką światową.
Może to jest właśnie przyczyną, że ta nasza „złota” młodzież na pewnym etapie swego rozwoju staje nagle w miejscu?
///////////////////////////////
Nie widzę tutaj miejsca, w którym wyraziłem się negatywnie o książkach Marka Dworeckiego. Wręcz przeciwnie, zawsze miałem o nich pozytywne zdanie i w swej pracy trenerskiej bardzo często z nich korzystałem. W moim tekście podałem tylko pewne fakty i przedstawiłem je jako wskazówki do pracy z młodzieżą. Może tutaj trzeba szukać tych właśnie prawidłowych rozwiązań? „Shrek1953” przeinaczył moją wypowiedź i to jest oczywiste i niedopuszczalne. Może ma jakiś w tym cel? Z tego co wiem, to znalazł stałą pracę w Akademii Młodzieżowej w roli trenera i jako publicysta w piśmie resortowym „MAT”.
Cytuję fragment interesującego emaila pewnego działacza:
Zawiść z pewnością stoi na pierwszym miejscu. Najzabawniejsze jest to, że Ty im nie przeszkadzasz, jesteś daleko. Proponujesz tylko pewne rozwiązania, których nie potrafią wymyślić, czy nie chcą zastosować. Zamiast po prostu zgodzić się czy modyfikować, to obrzucają Ciebie obelgami. To jest bzdura sama w sobie. Bo jeszcze rozumiem, że stając w obronie prezesa – ukochanego – liczą na profity. Ale niewybredne ataki, to totalna głupota!
Nie napisałem, że Mistrz Jerzy źle się wyraża o książkach Dworeckiego co każdy może przeczytać.
Tak więc kto tu i co przeinaczył? Chodziło mi o argument ,że Małachow i wielu ich nie czytali..
Nawet jeśli na Akademii zalecano książki Dworeckiego to ile lat temu to było?
poza tym trzeba zrozumieć, że książki Dworeckiego są dla trenerów a adeptom można zalecić poszczególne fragmenty ,sygnalizujące takie czy inne zagadnienie.
Nie należy też zapominać,że Dworecki przez ostatnie kilka dziesiątek lat pracował codziennie z różnymi ludźmi, siedząc z nimi twarzą w twarz, ucząc się także od nich.Jego książki są oczywiście tylko wybranymi , skromnymi daniami i to też trzeba wiedzieć.
Co do metod treningowych, znaczenia otwarć to mam inne zdanie i nie wiem dlaczego go nie mogę mieć?
Mistrz Jerzy pisze głownie o debiutach a Dworecki o tym jak i nad czym pracować. I odnoszę wrażenie, że wiem o czym pisze
Trzeba aż doszukiwać się jakiegoś układu.
Nie można mieć innego zdania ? Tylko to jedno ?
Może jest czas aby zrozumieć, że są to wszystko opinie a nie prawdy absolutne?
Charakter Pana komentarza może wskazywać na to, jakoby pan Jerzy źle wyrażał się o pracy Dworeckiego oraz jego podejściu do problemu treningu, czyli negował wartość jego książek. Ja też tak odebrałem Pana wypowiedź, dlatego nie dziwię się, że pan Jerzy zaprotestował przeciwko stawianiu Jego w takim świetle. Pragnę zauważyć, że blog pana Jerzego Konikowskiego jest otwarty na wpisy osób o różnych przekonaniach szachowych, treningowych, itp., i nie ma tu cenzury zawężającej wypowiedzi tylko do jednej „opcji politycznej”. Skoro ma Pan inne podejście do treningu w kwestii debiutów, to jestem przekonany że wiele osób (w tym i ja) jest zainteresowanych Pana stanowiskiem. Gorąco zachęcam do wypowiedzenia się i zaprezentowania swojego punktu widzenia.
Pan Jerzy napisał wystarczająco dużo na temat Dworeckiego aby zrozumieć, że wcale wysoko Go nie ceni. To chyba oczywiste. Proszę przeczytać jego wypowiedz na forum o tym jakimi metodami teraz się pracuje itd.
Jeśli tak się pisze o wybitnym trenerze to chyba wystarczy? Trzeba wprost napisać, ze nie wie on o co chodzi?
Jest wielu arcymistrzów, którzy z Dworeckim pracowali i są pełni wdzięczności i uznania dla jego umiejętności pokierowania rozwojem szachisty, organizacją i metodyką pracy.
Oczywiście można wcale nie czytać jego książek i grać dobrze.
Pamiętam jak arc.Dorfman zwierzył mi się, że dopiero jako mistrz ZSRR zaczął studiować klasykę! Ale wstydził się tego i powiedział, że grali kolosalnie!
A ja studiowałem i jak mu to powiedziałem to się zdziwił i zaczął inaczej na mnie patrzeć.
Tyle, że to On grał o zwycięstwo w turnieju a ja nie zostałem nawet arcymistrzem!.
Nie w książkach tu więc rzecz tylko w braku szacunku dla Dworeckiego poprzez takie własnie postawienie sprawy.
Przykładu z książkami jak mi się zdawało w innym celu niż przypisuje mi Pan.Tylko jakoś tak się składa, że wciąż macie Panowie te same argumenty i wasz duet jak trzeba to tak samo wszystko rozumie. Często i nawet coraz to częściej opacznie.
Nie rozumiem skąd ta błędna interpretacja słów pana Jerzego? Jerzy Konikowski nie twierdził, że nie ceni Dworeckiego ani że nie ma dla niego szacunku. Po prostu obaj panowie mają inne podejście do metod treningu. A to że ma się inne stanowisko w jakiejś sprawie, nie oznacza że się nie ceni danej osoby. Dworecki ma swoje metody, i pan Konikowski ma swoje. Dworecki pewnie napisałby polemiczny komentarz na temat metod treningowych Jerzego Konikowskiego, i odwrotnie, pan Jerzy napisał taki komentarz do metod Dworeckiego. A trener NN miałby trzecie podejście do treningu. I zapewne wszyscy by się cenili i szanowali, ale mieli całkowicie inne zdanie na temat skuteczności stosowanych metod.
Pisze Pan, że mamy wciąż te same argumenty. Pan Jerzy ma jasne i sprecyzowane stanowisko i stara się je przedstawić. Używa argumentów dostosowanych do charakteru dyskusji. Hmmm, ten „duet”… Dziwi się Pan że publicznie popieram Jerzego Konikowskiego? Skoro uważam że ma rację, to dlaczego mam bać się czy wstydzić tego poparcia? Dlatego że w modzie jest negowanie wszystkiego co powie pan Jerzy? Nie podążam za taką modą. Uważam że pan Jerzy działa w interesie poprawy jakości polskich szachów. Uważam że robi to dobrze i że jego argumenty są słuszne. Dlatego Go wspieram.