Nigdy nie przepuszczałem, że gdy w 1999 roku zaproponowałem unowocześnienie Akademii Młodzieżowej i pewne zmiany szkoleniowe w jej ramach, spotka się to z negatywnym odbiorem. Są bowiem ludzie w Polsce, którzy ciągle twierdzą, że to był błędny pomysł i ja miałem złe zamiary. Natomiast pozytywnie ocenia się dalej tych, którzy tę koncepcję wtedy zablokowali i uniemożliwili jej prawidłowe wprowadzenie w życie.
Straciły na tym tylko nasze szachy! Obecnie na całym świecie stosuje się powszechne szkolenia w różnych dziedzinach w takiej formie, jaką ja zaproponowałem polskiej młodzieży już 12 lat temu. Jestem Polakiem. A to, że mieszkam od 1981 roku w Niemczech nie zmienia moich pozytywnych emocji w odniesieniu do polskich szachów. Pasjonuję się ich rozwojem i proponuję pewne idee. Od wielu lat marzą mi się wielkie sukcesy, tak jak to było kiedyś w czasach Rubinsteina, Tartakowera, Najdorfa itd. Ale w Polsce są jednak ludzie, którym prawdopodobnie nie zależy na wielkich wynikach i hamują wszelkie próby zmian prowadzących do unowocześnienia metod treningowych polskiej młodzieży. Skutki są tego widoczne. W ostatnich dziesięciu latach pojawił się tylko jeden talent, reszta ginie w tłumie.
Według mnie bardzo niepokojącym zjawiskiem w Polsce jest to, że krytykowaniem zajęli się czołowi zawodnicy. Zamiast intensywnie trenować, grać w silnych turniejach, poprawiać swój ranking i tym samym własny wizerunek w szachach światowych, tracą cenny czas na „politykowanie“. Ma się wrażenie, że boją się oni dynamicznego rozwoju szachów młodzieżowych, aby tym samym utrudnić powstanie potencjalnej konkurencji i zapewnić sobie – bez większych wysiłków – rozkoszne życie zawodowego szachisty na długie lata,
Kiedyś mentorem polskich szachów był arcymistrz Bartłomiej Macieja. W pamiętnej dyskusji na forum Polskiego Związku Szachowego w 2003 roku pt. „Akademia szachowa – unowocześniać czy nie?” ostrzegałem go, że wielogodzinne dyskusje nie wpłyną dodatnio na jego rozwój szachowy. Zasugerowałem mu ograniczenie do minimum tych nic nie dających, z punktu widzenia szkoleniowego, polemik. Tę radę powtórzyłem w jakimś numerze miesięcznika „Magazyn Szachista“. Ale ten utalentowany zawodnik, z fantastycznymi warunkami dalszego sportowego rozwoju, nie posłuchał dobrych rad doświadczonego trenera. Teraz widzimy skutki tej młodzieńczej nierozwagi. Bartłomiej Macieja przestał się liczyć w szachach światowych. Także jego pozycja i autorytet w szachach krajowych spadł.
Jego rolę przejął teraz aktualny mistrz Polski i może się powtórzyć historia. Dlatego w moim tekście z dnia 24 maja 2011 zwróciłem uwagę na to, że szachista zawodowy powinien trenować 10 godzin dziennie. A na pewno nie robi tego Mateusz Bartel. Tymczasem wszyscy fani oczekują jego startów w silnych turniejach, pięknych partii i wspaniałych wyników!
Tutaj znajdziecie Państwo tekst Mateusza Bartla
cdn.
Tak, pamiętam jak w pierwszych latach nowego milenium z zapartym tchem obserwowałem szybki wzrost rankingu am Maciei. Wtedy obliczałem sobie, mniej więcej za ile lat nasz arcymistrz dojdzie do granicy 2700 punktów rankingowych. Ale wszystko „spaliło na panewce”.