Wspomniany w poprzedniej części artykuł „Quo vadis polskie szachy?” spowodował w sierpniu 2003 roku na Forum Polskiego Związku Szachowego polemikę p.t. „Akademia Szachowa unowocześniać czy nie?”. Wziąłem w niej udział, gdyż chciałem zademonstrować korzyści mojej propozycji. Gospodarzem Forum był ówczesny prezes PZSzach Przemysław Gdański. Dyskusją sterował arcymistrz Bartłomiej Macieja, syn wiceprezesa PZSzach Jana. Niestety większość forumowiczów została fałszywie ukierunkowana przez Bartłomieja Macieję i zamiast na problemie unowocześnienia Akademii, skoncentrowała się w głównej mierze na atakach personalnych. Arcymistrz dyrygował destrukcyjną dyskusją, próbując wszystkich przekonać o szkodliwości treningu za pomocą komputera, poczty elektronicznej i Internetu i o mojej negatywnej roli w rozwoju polskich szachów!
Jednocześnie próbował zdyskredytować moją wiedzę szachową i osiągnięcia. Była to retoryka znana mi z czasów PRL, kiedy to podobnie traktowano reformatorów i ludzi logicznie myślących, czyli o innych poglądach! W pewnym momencie opuściłem Forum, ponieważ uznałem, iż dalsza „dysputa” nie ma sensu.
Byłem całym tym wydarzeniem zaszokowany. Nie przypuszczałem, że prezes Polskiego Związku Szachowego Przemysław Gdański dopuści do takiej komedii i kompromitacji polskich szachów. To wydarzenie było przecież obserwowane przez wiele osób z kilku krajów, m.in. Australii, USA, Kanady, Holandii, Francji i Niemiec.
Zapytałem się kolegów: „Co ja takiego nieodpowiedniego zrobiłem. Zaproponowałem nowoczesne rozwiązanie szkoleniowe. Pomagam bezinteresownie młodym szachistom w tym Wojtaszkowi, sponsoruję literaturę szachową, piszę artykuły i książki szkoleniowe dla polskiej młodzieży i tutaj taka reakcja”!
Odpowiedź była dla mnie kolejnym szokiem: „Bo ty chyba jesteś jedynym człowiekiem w Polsce, któremu śnią się wielkie szachy. Tego nikt nie chce. Wyobraź sobie, że mamy zawodnika klasy Leko. To byłby tylko wielki problem dla działaczy, bo musieliby szukać sponsorów. A oni lubią działać bez większych stresów. To byłaby też duża konkurencja dla naszej czołówki. Byliby zmuszeni do intensywnego treningu, a oni uwielbiają spokojne życie. Nie chcą tego też trenerzy, bo po co się wysilać. A tak są wszyscy zadowoleni. Mamy przeciętnych seniorów, lepsze kobiety i świetną młodzież. Juniorki i juniorzy zdobywają medale i tworzą pozytywny wizerunek polskich szachów. A to, że potem giną w tłumie nikogo to nie martwi. Mamy dużo utalentowanej młodzieży. I tak od lat karuzela się kręci”!
Opisałem Państwu moje przeżycia i walkę z ludźmi, którzy przyzwyczaili się do pewnych stereotypów i którym nie w głowie były jakieś zmiany w celu poprawienia metod szkolenia. Tomasz Sielicki chce teraz unowocześnić Akademię Młodzieżową. Lepiej późno niż wcale! Może się to prezesowi uda. Zwracam tylko uwagę na fakt, że trenerem koordynatorem Akademii jest nadal Marek Matlak, który pierwszy postawił szlaban przed moją koncepcją! Tak więc Tomasz Sielicki miałby dwa ważne zadania do wykonania: najpierw zreformować supertrenera i potem system szkolenia.
Życzę powodzenia!
Bartłomiej Macieja w obiektywie Marka Skrzpczaka